Odchudzająca się Kasia: historia prawdziwa
Odchudzająca się Kasia: historia prawdziwa
Kasia trzasnęła z całej siły drzwiami, tak że zabrzęczały szyby w oknach. Któż mógłby pomyśleć, że w tak niskiej osóbce drzemie tyle energii? Bynajmniej nie pozytywnej. A dziś dzień należał do tych złych, podłych, których należałoby się wystrzegać. Gdyby tylko Kasia znała antidotum na wszystkie bolączki... Było ich sporo. Po pierwsze, Kasia nie lubiła swojej figury. Która kobieta nie ma zastrzeżeń co do swojego wyglądu? Kasia marudziła, że ma biodra po matce, brzuch po babce, a na dodatek po prababce skłonności do objadania się gdy nikt nie patrzy. Po drugie nocne wojaże do kuchni i przetrząsanie lodówki w poszukiwaniu przekąsek stały się tradycją, którą ciężko było przestać praktykować. Po trzecie Kasia miała nudną pracę. Codziennie od 7:30 do 15:30 to samo. Kserowanie, raporty, "przynieś, podaj, pozamiataj" a to kawkę dla szefa, a tu znowu trzeba pozamiatać biuro, tutaj kwiatki podlać i uzupełnić terminarz. Po trzecie, w wieku dwudziestu ośmiu lat nie miała faceta i była nieszczęśliwie zakochana w Pawle, mężczyźnie pracującym w tej samej firmie co ona.
Kasia nie miała w pracy koleżanek ani tym bardziej kolegów. Ci ostatni przezywali ją "gruba Kasia", „wiecznie odchudzająca się Kasia", aż wreszcie "Katarzyna Wielka". Można domyślać się, że nie było to miłe określenie. Nie mówili tego wprost, o nie. Kasia miała za to bujną wyobraźnię, która opowiadała jej, jak to Piotrek z trzeciego boksu gapi się z niesmakiem na jej obfite kształty i pokazuje palcem. Kasia cierpiała w duchu. Nie chodziła na randki, miała jedyną przyjaciółkę, z którą mogła porozmawiać o wszystkim. Ulubionym zajęciem Kasi było obiecywanie sobie zrzucenia kilogramów i przejścia na dietę-cud, picie odchudzających herbatek, podziwianie zdjęć szczupłych i pięknych modelek, oglądanie żałosnych komedii i karmienie kota. Kot szybko przybrał na wadze i stał się dziwnie podobny do swej właścicielki. Jego brzuch zaczął niebezpiecznie zwisać centymetrnad podłogą. Kasia lubiła też płakać. Użalała się nad swym ciężkim losem, a żali tych najczęściej wysłuchiwała Roksana, jej przyjaciółka.
Dzięki radom przyjaciółki, Kasia zaliczyła epizod z siłownią w roli głównej. Roksana namówiła ją na ćwiczenia obiecując jej, że zrzuci zbędne kilogramy, wciśnie się w sukienkę z wyprzedaży którą kupiła "na wszelki wypadek" oraz odzyska dobre samopoczucie. Niestety przygoda z siłownią okazała się nazbyt bolesna, bo gdy tylko Katarzyna Wielka weszła w swym różowym nowiutkim dresie na bieżnię, pękły jej spodnie. W życiu nie najadła się tyle wstydu! Uciekła stamtąd z płaczem obiecując sobie jednocześnie że już nigdy, przenigdy nie posłucha rad swej przyjaciółki Roksany.
Dni mijały i nic nie wskazywało by coś miało się zmienić. Tego dnia, Kasia przyszła do pracy trochę wcześniej. Miała na biurku stos papierkowej roboty a wiedziała że nie zdąży na serial, jeśli nie zacznie wcześniej. Kasia nie mogła sobie podarować odcinka, o nie. To była dla niej wspaniała motywacja. Po prostu musiała dowiedzieć się kto jest ojcem dziecka Luisy! Idąc tak oświetlonym korytarzem, pogrążona w myślach nie zauważyła podwyższonego progu. Runęła jak długa z łoskotem. Jedyne co widziała to czarne plamy przed oczami. Korytarz stawał się mały, mniejszy a potem całkiem malutki, aż w końcu zniknął całkowicie. Kasia otworzyła oczy. Nad nią siedział Paweł. Minę miał zatroskaną, wyglądał jakby bolał go brzuch. "Nic ci nie jest?" - zapytał. Nie mogła wydusić z siebie słowa. Oto Paweł, ten silny rosły mężczyzna, obiekt jej westchnień pochyla się nad nią, „wiecznie Odchudzającą się Kasią” i pyta o jej zdrowie. Kasia od zawsze miała problem z odpowiedzią na proste pytania. Wydobyła z siebie tylko krótkie, nic nie znaczące, żenujące "Eeee". Guz na skroni pulsował szaleńczo.
Ale ten dzień miał przejść do historii. Tego dnia, Kasia została zwolniona z obowiązków, szef nakazał wręcz wizytę u lekarza i wymógł na Kasi obietnicę, że to uczyni. Ten dzień przejdzie do historii bo jej bohater o dźwięcznym imieniu Paweł zaproponował, że ją odwiezie. Ten dzień przejdzie do historii bo Paweł odwiózł Kasię pod sam dom zamiast podrzucić na autobus gdzieś pośrodku skrzyżowania, upewniając się czy wszystko w porządku. Kasia zdała sobie sprawę, że ma otwarte usta więc natychmiast je zamknęła.
Tego dnia wiecznie Odchudzająca się Kasia nie włączyła serialu. Już gdzieś miała to, kto jest ojcem dziecka Luisy. Siedziała na kanapie patrząc tępo w ścianę, zupełnie jakby widziała w niej coś fascynującego. Automatycznie głaskała swojego rudego kota, który prężył się i mruczał pod wpływem jej ciepłego dotyku. To był przełom. Kasia wiedziała, że od teraz jej życie ulegnie zmianie. Zaczęła od dnia następnego. Wraz z Roksaną zapisała się na pilates. W pocie czoła pracowała nad sylwetką. Jednak utrata kilku kilogramów nie była dla Katarzyny Wielkiej satysfakcjonująca. Przestała objadać się w nocy, kupować czekoladki jak tylko miała chandrę (czyli codziennie). Roksana nie mogła wyjść z podziwu i wspierała swoją przyjaciółkę w misji. Kibicowała jej serdecznie od zawsze, ale teraz widziała, jak Kasi zależało, jak bardzo starała się przezwyciężyć wszelkie demony. Wiedziała, że za tym musi stać mężczyzna. Od dawna podejrzewała że ktoś mieszka w ciepłym sercu Kasi. Dziwiła się tylko, że ta jej piękna, niesforna, lekko niezdarna przyjaciółka nie potrafi wyznać swych uczuć.
Tymczasem Kasia wieczorami przeczesywała internet w poszukiwaniu idealnych sposobów na pozbycie się zbędnych kilogramów. Pijąc wodę z cytryną (która zastąpiła puszkę coli) odkryła coś niesamowitego. Że też wcześniej o tym nie pomyślała! Uderzyła się ręką w czoło. Herbata! Żadna herbata nie pomogła jej jak dotąd pozbyć się wszystkich problemów. A tutaj, nie dość że ten przepis zapewnia o lepszym samopoczuciu, pozbyciu się toksyn to jeszcze wspomaga odchudzanie i minimalizuje stres! Niewiele myśląc, chwyciła za kartkę i długopis i zaczęła notować.
Kasia skompletowała wszelkie niezbędne składniki. W pocie czoła pracowała nad swoją własną herbatą tworząc różne ziołowe mieszanki. Częstowała nimi rodzinę i Roksanę mając nadzieję, że w końcu uda się jej stworzyć wybitne herbaciane arcydzieło notując skrupulatnie wszystkie wady i zalety herbaty. Przekornie tę ostatnią, najlepszą mieszankę nazwała "Odchudzająca się Kasia" śmiejąc się do siebie na samo wspomnienie. Jej pyszna aromatyczna herbatka zawierała wszystko co najlepsze - ananasa, trawę cytrynową, pu-erh, hibiskus i tak ważną dla urody pokrzywę.
Dni mijały, a zimę wyparła wiosna. Ptaki ćwierkały wesoło, lód stopniał, pojawiały się pierwsze kwiatki, listki na drzewach. Świat zielenił się na oczach Kasi. A Kasia na oczach świata zamieniała się w prawdziwą piękność. Nadal miała obfite kształty. Genów przecież nie da się zmienić. Ale jej ciało wyglądało zdrowo, kobieco i apetycznie. Tego dnia miała randkę. Ubrana w rozłożystą elegancką sukienkę i buty na obcasie udała się do umówionej kawiarni. Już z dala dostrzegła tę twarz. Paweł czekał na nią przy stoliku, ubrany w garnitur. Kasia nieśmiało podeszła. Randka (pierwsza od czterech lat) przebiegała bardzo sympatycznie. Kasia już dawno się tyle nie śmiała, już dawno nie czuła się tak piękna i kobieca. "Tak na marginesie. Wiedz, że zawsze mi się podobałaś" - wyszeptał jej do ucha. Rozpromieniła się.